czwartek, 21 kwietnia 2011

Trzema samochodami do celu

piątek, 15 kwietnia 2011
autostopowicze: Borzek, Młody
trasa: Olsztyn -> Wronki


To nie była szczerze mówiąc porywająca i emocjonalna podróż "na stopa". Byliśmy trochę wykończeni średnio przespaną nocą. W nocy zabarłożyliśmy w osiedlowym klubie karaoke, by jakoś uczcić moje 24. urodziny (nigdy nie byłem na karaoke, więc postanowiłem spróbować). 
Około 13:45 ustawiliśmy się z Piotrkiem na wylocie. Zabrałem ze sobą gitarę, gdyż w sobotę miałem zagrać koncert w Rynie. Poza tym gitara jest dobrym rekwizytem w podróży. Szczęście sprzyjało. O 14:00 wyjechaliśmy z Olsztyna. Kierowca i jego komfortowy Peugeot Partner zawieźli nas do Giżycka. Pan kierowca jest właścicielem lecznicy weterynaryjnej i wracał z biznesowego wyjazdu z Olsztyna. Po drodze coś tam jeszcze w Mrągowie zostawiał. Z racji, że facet pochodzi z Węgorzewa, to mieliśmy o czym pogadać. Kilka słów o prowadzeniu samochodu. Ja to z Młodym stwierdziliśmy, szkoda samochodu na takiego kierowcę: jechał zbyt dynamicznie, zbyt gwałtownie. Jakkolwiek autko pierwsza klasa! Nie wiem jak miałem odczytać jego intencje, ale gość podrzucił nas na wylot z Giżycka na Suwałki. Pod koniec zdawał się przysposobić w  dwuznaczny wyraz twarzy. Ale to już nie nasza sprawa. Sprawnie pochwyciliśmy kolejną okazję. Był to sołtys wsi Miłki i czarny Volkswagen Golf II. Zmierzał do Wydmin. Gość bardzo sympatyczny, ale nieszczególnie rozgadany. Zamieniliśmy krótko o studiach i pogodzie. Czasem i tyle wystarczy. W Wydminach kolejna ekspresowa "łapanka"... i ekspresowy kurs, nie powiem, ryzykowny. Rzadko mi się zdarza jechać z Wydmin do Wronek w 10 minut (odległość około 17km). Za kierownicą Mercedesa Sprintera zasiadał mniej więcej dwudziestoletni kierowca, który najwyraźniej chciał się pochwalić swoim "stylem jazdy". Ścinanie zakrętów, złoty dwadzieścia na liczniku... Szybko, ale cali i zdrowi na miejscu. 
Sumując, podróż bardziej zwykła niż niezwykła. Jakkolwiek za friko i ciekawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz