Tamten rok był dla mnie zdecydowanie przełomowym pod względem jeżdżenia autostopem. Za czasów gimnazjum i liceum rozpoczynałem już samodzielne śmiganie na „okazję” jednak były to śmiesznie malutkie ilości kilometrów. Za to właśnie w roku 2009 kiedy to po wielu burzliwych przejściach w moim życiu osobistym spędziłem całe wakacje poza rodzinnym domem, rozpoczęły się wyjazdy m.in. na festiwale piosenki autorskiej. Gitara w rękę, plecak na plecy i na „wylotówkę”… Zaczęło się od skromnej jazdy na trasie Lubawa – Olsztyn, aż wreszcie zmierzyłem się z konkretniejszą odległością i przeżyłem podróż z południowo-wschodniego krańca Polski. To było coś. Poczułem totalną beztroskę, poznałem smak prawdziwej szalonej przygody. I od tej pory postanowiłem przemierzać kraj autostopem przy każdej lepszej okazji.
Jak już zostało wspomniane na blogu, moją priorytetową trasą stał się odcinek z Olsztyna do Wronek pod Oleckiem (przez Mrągowo, Ryn, Giżycko). We Wronkach mieści się mój rodzinny dom. Wiadomo, że postać studenta raczej nie kojarzy się z zapasem wystarczającej ilości gotówki pod ręką, a ja z pewnością potwierdzam tą utartą regułę. Tak więc zamiast pociągami i autobusami, w których podróż często staje się monotonna i mozolna, zacząłem również poruszać się „okazją”.
Nadchodzi sezon 2010. Ciekaw jestem ile przygód spotka mnie tym razem.
Pojeździmy… zobaczymy J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz