Nie ma jak sobotni poranek... nie ma jak zapach asfaltu skąpanego w słońca odbiciu po 10:00 :) Wyruszyłem do Wydmin, by zobaczyć się ze swoją córeczką Anielką, a przy okazji do fryzjera doprowadzić swój wygląd do porządku. Podróż krócióteńka, bo zaledwie 20-minutowa. Ale to dlatego że to jedynie 15km i że poszczęściło mi się po cholerze. Z Wronek zabrał mnie już pierwszy napotkany przeze mnie samochód. W dodatku był to mój znajomy z pobliskich Kruklanek, rzeźbiarz, pan Józef. Pogawędziliśmy w trasie chwilkę o miejscowej aktywności kulturalnej... refleksje były różne :) Wysiadłem w Gawlikach Wielkich, tj. na półmetku całego odcinka. Tylko wystawiłem rękę, a tu kolejna okazja. Jakiś sympatyczny Pan wracał właśnie z pobliskiej budowy starym zakurzonym Iveco. Ledwo zdąrzyliśmy zamienić dwa słówka o pogodzie i już dojechaliśmy do Wydmin. Córeczka nie musiała długo na mnie oczekiwać ;)
Z powrotem po wizycie u fryzjera zabrał mnie już tato... też przyjechał skrócić się na głowie :)
Krótki ale przyjemny wypad. No, ale jutro czeka mnie powrót do Olsztyna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz