piątek, 5 marca 2010

do Wronek... ze wspomnieniami po drodze :)

Nadszedł kolejny weekend, kiedy to postanowiłem przeprawić się autostopem do rodzinnej miejscowości. Kolejny raz towarzyszył mi Maciej - wcześniej wspomniany współlokator studiujący na naszym muzycznym kierunku. Na wylocie z Olsztyna stanęliśmy o 12:35. Minął ledwo kwadrans i zatrzymaliśmy okazję do Giżycka. Podjechaliśmy Toyotą Corollą ze studentem weterynarii. Podczas podróży padła propozycja by włączyć w odtwarzaczu CD moją płytę :) tak też się stało. Kolega-kierowca miał tendencję do bliskiego podjeżdżania pod inne pojazdy, co mnie z lekka stresowało. Jednak wynika to z mojego powypadkowego lęku, który zwyczajnie muszę w sobie przezwyciężyć... bo zwyczajnie z tym przesadzam. Wysiedliśmy w Giżycku pod szpitalem miejskim. Powędrowaliśmy do mojej Babci, która oczekiwała nas z obiadem :) Jednak po godzinie sielanki stwierdziliśmy że czas nas z lekka goni i trzeba ruszać dalej. Ustawiliśmy się na obwodówce giżyckiej. Zatrzymywaliśmy nadjeżdżające samochody i przy okazji spokojnym krokiem podążaliśmy w kierunku wylotówki na Suwałki. Szło nam dosyć kiepsko. Na obwodówce nie było konkretnego pobocza, co dosyć utrudniało sprawę. Przespacerowaliśmy pół obwodnicy... za przejazdem kolejowym zatrzymała się Skoda Fabia. Zerkam do środka wypytując się czy dojedziemy do Olecka, a tu... Aneta - moja koleżanka sprzed lat, pierwsza miłość (nieodwzajemniona :P ). Zabraliśmy się do Wydmin. W Wydminach zaś zastała nas już szarówka - pora zazwyczaj niesprzyjająca "stopowiczom". Po 30 minutach prób złapania okazji musieliśmy zrezygnować... tym bardziej, że dokoptował się do nas mój kolega z czasów podstawówki - Łukasz. Skapitulowaliśmy. Do Wydmin wyjechał po nas Piotr - mój brat. We Wronkach zakończyłem, swoją podróż, a Maciek zadzwonił awaryjnie po kolegę z Olecka. No cóż... nie do końca autostopem, ale jednak... na miejscu. Miło było napotkać po drodze znajomych sprzed lat i powspominać stare dobre czasy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz