poniedziałek, 18 lipca 2011

Dalej niż by się zdawało...

środa, 13 lipca 2011
autostopowicz: Borzek
trasa: Wronki -> Olsztyn (przez: Olecko, Ełk, Orzysz, Mikołajki, Mrągowo)

O dziwo rano wszyscy wstaliśmy całkiem sprawnie. Po śniadaniu około 9:00 wyruszyłem na ustawionego "stopa" z wujkiem Stasiem, wcześniej już wspomnianym w moich opowieściach. Zabrał mnie do Olecka, gdzie miałem pewną ważną sprawę do zrealizowania. Otóż przeprowadziłem lekcję muzyczną z dziećmi w sali zabaw "Fantazja". Uczyłem ich jakże dopasowanej tematycznie piosenki "Wędrowiec". Lekcja przebiegła znakomicie. Dzieci posłuchały wielu ciekawostek związanych z gitarą i śpiewaniem. Około 10:00 ruszyliśmy z Wujem w dalszą trasę. Plan był taki, że Wujek miał mnie podwieźć do Mikołajek, pod Hotel Gołębiewski, gdzie planował się zatrzymać na kąpiel. Po drodze porozmawialiśmy sporo o ważnych życiowych wyborach dorosłego człowieka. Wujek ma swój świat i swoje spojrzenie, jako że jest kapłanem, ale za to bardzo wyrozumiałym. Fajnie się dogadywaliśmy w całej rozmowie. Wysiadłem na granicy Mikołajek i wsi Prawdowo. Tu mnie jeszcze nie było. Wiele samochodów kręciło się turystycznie po Mikołajkach i nie zatrzymywały się. Po niedługim oczekiwaniu udało mi się kogoś złapać. Czerwonym Kangurem podążał do Gdyni sympatyczny przedstawiciel handlowy, Kamil. Wracał właśnie do bazy, rozwoził kawę i herbatę po mazurskich   restauracjach i hotelach. Niemal od razu załapaliśmy aktywny kontakt i rozpoczęła się nadzwyczajna rozmowa. Kamil opowiedział mi wiele ciekawych rzeczy o wypoczynku nad morzem, nad którym jeszcze nigdy nie byłem. Nie wiedziałem, że na Kaszubach jest dom postawiony do góry nogami oraz  że na Hel płynie wodny tramwaj. Wspomniał także, że bardzo chciałby zwiedzić z rodziną ciekawe miejsca na Mazurach i wypocząć, w inny sposób niż leżąc na plaży brzuchem do góry. Wymieniliśmy się z miejsca mejlami, bym mógł mu podesłać garść informacji o niekomercyjnej turystyce na Mazurach. Mam nadzieję, że będę miał okazję służyć mu jako przewodnik .Kamil sporo opowiedział mi też o swojej pracy. Wozi kawy i herbaty dla znanej i cenionej na rynku MK Cafe. Praca ta wymaga odpowiedniego usposobienia, przyjaznego, pewnego siebie i komunikatywnego charakteru pozwalającego na dopasowanie się do potrzeb klienta oraz umiejętne nawiązanie współpracy. Kamil wg mnie nadaje się do tej roboty idealnie. To bardzo ambitny, pewny siebie i otwarty na ludzi człowiek. Cieszę się, że miałem zaszczyt z nim podróżować. To była jedna z najbardziej kreatywnych i ciekawych podróży w mojej skromnej karierze autostopowej. 
Do Olsztyna dojechałem około 14:00 z minutami. Chciałem odsapnąć chwilkę przed komputerem i sprawdzić to i owo. Nagle przeczytałem w internecie coś, co zmusiło mnie do nagłej zmiany planów na resztę dnia. W pół godziny zebrałem się na wyjazd... pod Iławę, do Stanowa. Jak to mówią, pewne rzeczy należy wyjaśniać w cztery oczy. 

ciąg dalszy...
trasa: Olsztyn -> Stanowo -> Olsztyn (przez: Ostróda)

Doczłapałem się na przystanek MPK przy wylocie w kierunku Ostródy. Tylko wyciągnąłem karteczkę i od razu Pan z TIR-a gestykulując dał mi znać, bym wsiadał. Wlazłem na środek ulicy i jeszcze nim zapaliło się zielone światło, wsiadłem... do wielkiego białego DAFA 95. Wow! Za każdym razem, gdy wsiadam do kabiny wielkiej ciężarówki, mam ten genialny stan. Facet wiózł makulaturę do Bydgoszczy. Zaraz po powrocie do bazy miał się szykować na kolejny kurs, do Niemiec. Ci kierowcy ciężarówek, to prawdziwe obieżyświaty. Praca dość ciekawa, ale też niesamowicie męcząca. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim... Usłyszałem sporo opowieści drogowych, nawet tych mrożących krew w żyłach, pogadaliśmy o turystyce rowerowej, wreszcie o tęsknocie, o rodzinie. Bardzo pozytywnie  zaskoczyło mnie jego podejście do tych kwestii. Gość, mimo że twardy w postawie i nie raz zaklął jak szewc, to i bardzo wrażliwy. Najbardziej urzekło mnie to, jak ciepło wypowiadał się o swojej żonie, która ma niełatwy los domowego oczekiwania na męża z kredytem niebywałego zaufania. Odczułem w rozmowie, jak bardzo jest jej wdzięczny za wsparcie, opiekę, za to że po prostu jest. Niesamowite! 
W Stanowie byłem około 17:00. Czekała mnie niełatwa rozmowa z bardzo bliską mi osobą. Mimo wykazanego opanowania i spokoju ducha efekt był negatywny. Nie mogłem sam uwierzyć... Minęła raptem godzina i ustawiłem się z powrotem na przystanku, w kierunku Olsztyna. Zatrzymał się sympatyczny starszy człowiek, również ciężarówką, również DAFem, tyle że krótszym. Robił kółko z towarem po Olsztynku, Lubawie, Iławie i innych pobliskich miejscowościach. Był już trochę zmęczony. Na początku wyglądało to tak, że facet rozmawiał, a w zasadzie ględził sam do siebie o wszystkim, a ja byłem w aucie jakby tylko ciałem, myślami zaś nadal w Stanowie... Później jednak załapałem kontakt z rzeczywistością i porozmawialiśmy sobie. Okazało się że miałem zaszczyt podróżować z kierowcą pracującym w zawodzie już od lat sześćdziesiątych. Pracował już jako kierowca autobusów w państwowych i prywatnych firmach, jeździł rozmaitymi pojazdami ciężarowymi, od transportowców po wywrotki i betoniarki. Bardzo spodobał mi się jego opanowany styl jazdy. Zauważyłem też, że był bardzo dumny z siebie, kiedy opowiadał mi o swoim zawodowym doświadczeniu. Co tu dużo mówić, facet był jak najbardziej na swoim miejscu. Świetnie się z nim jechało. Przed 20:00 byłem już w Olsztynie. Zamyślony i nieco zmartwiony udałem się na stancję. To był bardzo emocjonujący dzień. Mimo ciężkich myśli napotkani ludzie, nie wiedząc zupełnie co się aktualnie roi w mojej głowie, dali mi dużo siły i otuchy jakiej nie raz brakuje na co dzień. Dzięki Wam serdeczne! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz