poniedziałek, 18 lipca 2011

Pan magister w trasie :)

wtorek, 12 lipca 2011
autostopowicz: Borzek
trasa: Olsztyn -> Wronki (przez: Mrągowo-Giżycko-Wydminy)


Nastał szczęśliwy dzień! 12 lipca 2011 roku zostałem magistrem sztuki muzycznej, obronionym na pięć! Nasz kulawy rocznik jak zwykle nie specjalnie chciał się spotkać przy piwie i zarządzić grubszą imprezę (poszliśmy tylko na chwilę we trójkę), więc postanowiłem wyruszyć na Mazury, gdzie rodzice i wuj Staś oczekiwali mnie z grillem i wódeczką. 
Około 15:30 wyruszyłem z Olsztyna. Podróżowałem komfortowym Seatem Alhambrą. Kierowca podążał do Węgorzewa na odpoczynek z rodziną. Facet niezbyt garnął się do rozmowy. Na początku zdawało się jakby odczuwał żal, że mnie zabrał. Później jednak porozmawialiśmy trochę. Wnioskuję, że był to po prostu tzw. milczek. W trakcie podróży dowiedziałem się ciekawej rzeczy dotyczącej Festiwalu Rockowego w Węgorzewie (tu cenna informacja dla bywalców). Otóż mieszkańcy Węgorzewa (zameldowani) mogą nabyć karnet w cenie 50zł. Także jeśli ktoś ma znajomego Węgorzewianina, to można sobie załatwić niezłą zniżkę. Wracając do podróży... wysiadłem w Giżycku przy rozjeździe na Węgorzewo. Zaszedłem do przydrożnych delikatesów po coś do picia, po czym na ławeczce wszamałem kanapki z plecaka, co by załapać nieco energii przed wędrówką na wylotówkę. Gdy ruszałem już ze sklepu, nagle zobaczyłem znajomą Skodę Octavię. Jechała nią również dobra znajoma, pani Alina, dyrektor ośrodka kultury z Wydmin. Oczywiście zaproponowała mi podwiezienie. Po drodze wspominaliśmy stare dobre czasy, kiedy to prowadziłem w jej GOK-u nieformalną grupę artystyczną "Oddani Poezji". Rozmawialiśmy też o perspektywach pracy po moim kierunku. W ogóle kiedy tylko pani Alina dowiedziała się, że jestem świeżo po obronie, zaprosiła mnie na lody do Wydmin. Mieliśmy więc okazję dłużej porozmawiać, o życiu... Czas jednak naglił,a na miejscu oczekiwali mnie. Pożegnałem się serdecznie i ruszyłem dalej. Zostało ostatnie 15 kilometrów. Długo nie musiałem czekać. Zabrali mnie starsi Państwo jadący Oplem Vectrą do Olecka. Również dostały mi się gratulacje. Pogawędziliśmy także o letnich wydarzeniach artystycznych, w związku z czym poleciłem im Wietrzne Spotkania z Poezją w Grądzkich (miejscowość nadjeziorna na skraju Puszczy Boreckiej, kilka kilometrów od Wronek). No cóż, dotarłem na miejsce. 
W domu szybko i sprawnie urządziliśmy grillowanie i oblaliśmy obronę! Na imprezę przybyła także pani Nina, sąsiadka z dołu oraz dojezdni sąsiedzi z Warszawy, pani Dorota i pan Janusz. Ach, co za ulga. Koniec studiów. Były bardzo fajne i barwne, jednak tryb magisterski zmusił do rutyny. Pozostało więc dążyć do rychłego końca. Teraz zaczynam nowy rozdział niemniej trudnego i barwnego życia, prawdziwą dorosłość...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz