Koncertowo i jeszcze raz na nowo - część 1
piątek, 15 lipca 2011
autostopowicze: Borzek, Krysia
trasa: Olsztyn -> Suwałki (przez: Mrągowo - Giżycko - Olecko)
Wydawać by się mogło, że jak się coś postanowi, to już definitywnie. Jednak nie raz zdajemy sobie sprawę, że życie co rusz nas bardzo zaskakuje. Jeszcze dwa dni wcześniej myślałem, że będzie to samotny weekend dołowania i użalania się. Okazało się, że jednak wcale nie musi tak być. Otóż moją towarzyszką przez cały weekend była Krysia. Nie ma co tłumaczyć i wyjaśniać. Po prostu przechodzimy do opowieści.
 |
logo imprezy |
Naszym pierwszym weekendowym celem był Suwałki Blues Festiwal - niesamowita dawka muzyki bluesowej na dwóch scenach w środku miasta. Na wylot zebraliśmy się trochę późno, około 15:00. Pierwszy istotny koncert miał się rozpocząć o 18:00. Na szczęście sprawnie złapaliśmy stopa do Mrągowa. A było to Audi 80. Kierowca wracał właśnie do domu, do Piecek. Pochodzi z Wrocławia. W Pieckach osiedlił się czternaście lat temu. Pracuje jako trener, z tego co pamiętam szkoli spadochroniarzy. Opowiedział nam o swojej podróży autostopowej z Wrocławia do Rzymu. Podróżował z narzeczoną (obecną żoną), to był rok 1989. W związku z przemianami ustrojowymi mieli trochę przepisowych problemów po drodze, dodatkowo nie mieli bladego pojęcia o podstawowych zasadach łapania okazji. Jednak mimo to wyprawa przebiegła pomyślnie. Obecnie jego córka, bardzo pewna i odważna, podróżuje autostopem... sama. Nie powiem, bardzo odważne z jej strony, ale nie polecam płci pięknej podróżować bez kompana. Powoli przepisowym tempem doczołgaliśmy się do Mrągowa. Początkowo łapaliśmy na początku obwodnicy tuż przy rondzie, ale Krysia wpadła na pomysł cofnięcia się w stronę Marcinkowa. Pomysł okazał się trafiony, znalazło się jako takie pobocze i szybko złapaliśmy kolejny samochód. Daewoo Nubira podążał na Szanty do Giżycka młody tajemniczy człowiek. Nie wiedzieć czemu miał na sobie ciepły gruby polar i grube sztruksy (na dodatek długie włosy). Jechał z zamkniętymi szybami, bez jakiegokolwiek nawiewu, a pogoda była bardzo ciepła i słoneczna. Od razu zapytałem, czy mogę uchylić okno? Zgodził się i chyba uznał że to dobry pomysł, he. Nie specjalnie szło z nim pogadać. Milczał i nie wyrażał chęci do rozmowy. Prowadził energicznie i dynamicznie, ale widać było, że trasę ma wykutą na blachę. Korzystając z jego uprzejmości podjechaliśmy na sam wylot w stronę Suwałk. Stamtąd dosłownie chwilę później zabrało nas do Wydmin kolejne już Audi 80. Z młodym kierowcą pogawędziliśmy chwilę o idei autostopu. Jechaliśmy z nim zaledwie 20 minut, także rozmowa się specjalnie nie rozwinęła. W Wydminach Krysia mi zgłodniała. Udaliśmy się więc w stronę świeżo otwartego lokalu z kebabem. Jednak mięso dopiero co pojawiło się na ruszcie, a czekać nam się nie opylało. Łapaliśmy więc dalej. Kolejny autostop zatrzymał się sam. Kiedy już zobaczyłem znajomego Suzuki SX4 z plotkującą znajomą za kółkiem, wolałem odstać dłużej swoje i pojechać czym innym, tym bardziej iż po tegorocznej wielkanocnej wyprawie fantazyjnie obsmarowała mi tyłek i usłyszałem na swój temat garść niesympatycznych słów... Krysia jednak nie wiedząc do końca kto się zatrzymał nalegała, by wsiadać. Głupia sytuacja się zrobiła. No cóż, wsiedliśmy. Zacisnąłem zęby i pięści, co by nie wybuchnąć i jakoś dojechaliśmy do Olecka. Najlepsze było to że tym razem obsmarowała osobę, której na mnie wcześniej donosiła. Trzeba mieć tupet. Szkoda słów. Dowiedzieliśmy się z Krysią, że moi rodzice, którzy również wyjechali z Wronek samochodem do Suwałk na festiwal, są właśnie w drodze. Z racji, że dochodziła szósta, zdzwoniliśmy się i na Orlenie w Olecku ekspresowo przesiedliśmy się do nich. Mama pomyślała o naszych pustych żołądkach i zakupiła nam małe co nie co do przegryzienia. W Suwałkach byliśmy około 18:30. Trochę spóźnieni, ale na bluesowe konkrety zdążyliśmy.
Na koncertach było bosko! Zagrali dla nas: B.B. & The Blues Shacks z Niemiec, The Blues Band z Wielkiej Brytanii oraz... Perfekt, może nie blues, ale za to jak zawsze zapodali dawkę żywiołowego rockowego brzmienia. Wieczorem po koncertach wróciliśmy wszyscy do Wronek. A w sobotę kolejne koncerty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz